wtorek, 15 grudnia 2015

Jest okładka! Cienie WYDANE !!! :)




Ona – zwykła dziewczyna, On – z INNEGO świata. I co z tego wyniknie?
Zwłaszcza gdy na jej drodze pojawia się inny mężczyzna, a wraz z nim perspektywa stabilnej przyszłości...

***

Jeśli zaintrygowała Cię spowita mgłą dziewczyna z okładki, która, rzucając za siebie niepewne spojrzenie, stoi u wrót Mrocznego Świata, wejdź na karty Cieni i poznaj jej historię.


_____________________________________

Jak wiecie, od kilku miesięcy trawił mnie niepokój o oprawę graficzną Cieni. Książka napisana, tekst dopracowywany a okładka, można powiedzieć, leżała odłogiem... albo lepiej - czekała na cud :)). Klaudia, która stworzyła piękną, klimatyczną okładkę Tajemnic, nie zajmuje się już grafiką, a grafiką dla wydawnictw w szczególności, tak więc zawisło nade mną widmo samodzielnego zmierzenia się z czymś, o czym nie mam zielonego pojęcia. Pamiętacie? Ściągnęłam GIMP-a, a potem godzinami ćwiczyłam różne dziwne rzeczy, kompletnie obce mojemu humanistycznemu umysłowi, dokonując karkołomnych prób stworzenia ciekawej oprawy. Jedną z takich prób zamieściłam nawet na blogu, żeby udokumentować moje zmagania z grafiką komputerową. I gdy już się zdawało, że problem niefachowej okładki nie zostanie zażegnany, nieoczekiwanie nawiązałam współpracę z Anią. 

Mówi się, że każdy ma anioła stróża, który w krytycznych momentach podaje pomocną dłoń. Czy to się innym sprawdza... nie wiem, mnie w każdym razie się sprawdziło :) mój anioł wyciągnął do mnie tę swoją pomocną łapkę i w końcu mam kolejną klimatyczną, w czytelny sposób nawiązującą do treści książki oprawę. 

Długo trwało, nim ogarnęłyśmy wszelkie wymogi grafiki dla profesjonalnej publikacji, ale w końcu okładka jest, tak do e-booka jak i do wersji papierowej i Cienie mogły wreszcie pojawić się w sprzedaży, o czym z radością donoszę :))



A teraz kilka sów o samej książce dla tych, którzy jeszcze się z nią nie zetknęli:


 Cienie to II tom cyklu zatytułowanego W mroku miasta opowiadającego historię zawiłych losów nacji wampirów zwanej Rodzajem.
Podobnie jak pierwszy tom, Cienie to wielowątkowa powieść z plejadą wyrazistych postaci, której wartka akcja osadzona jest w realiach współczesnej Polski, a tym razem i Berlina. Śledzimy w niej dalsze losy Bogusława i Kaśki, Leona, Marka, Gośki, Chwalimira oraz pozostałych postaci znanych z pierwszego tomu. Poznajemy też nowych bohaterów jak choćby rozkoszną Zuzkę, krnąbrną Karinę czy bezpiecznego Krzysztofa.
Mroczny Świat wciąż skrywają cienie tajemniczości, ale ich trwałość zostaje zachwiana – w dobie demaskujących zdobyczy technicznych oraz światłych śmiertelnych Rodzajowi coraz trudniej ukryć swą odmienność. Świat nieumarłych i świat śmiertelnych stają na granicy jawnego konfliktu, kiedy IN NOMINE PATRIS wkracza na nowy obszar i zdobywa nowych sprzymierzeńców. W obliczu takiej perspektywy zdeterminowani Słowianie zawierają okupione krwią przymierze z dziką germańską nacją i zawiązują pakt z łowcami – nie ma bowiem takiej ofiary, której Rodzaj nie poniósłby, dla utrzymania swego istnienia w tajemnicy.
Na tym tle toczy się pełen zawirowań romans, którego główną postacią staje się uwikłana w skomplikowany trójkąt Gośka.
Gośka to atrakcyjna, niezależna dziewczyna od dawna lawirująca wśród grona adoratorów, którym nie zamierza dać szansy na trwały związek. Kiedy jednak poznaje Leona, a krótko po nim pojawia się Krzysztof, jednostajna codzienność singielki rozkręca się jak emocjonalna karuzela. Leon pociąga ją fizycznością i błyskotliwością, ale jest też nieobliczalny, pełen sprzeczności i skrywanych tajemnic – to intrygujący, budzący dreszczyk mężczyzna-cień. Krzysztof jest inny – tłumiący temperament i emocje, ale zarazem dobroduszny i pociągający bezpieczeństwem wydaje się kotwicą gwarantującą stabilną przyszłość. Obaj mężczyźni razem stanowiliby idealnego partnera, ale realny świat nie jest tak skonstruowany. Którego więc powinna wybrać? Pójść za głosem rozsądku i dawno sprecyzowanych priorytetów i z Krzysztofem wypłynąć na spokojne wody przewidywalnej codzienności? Czy jednak posłuchać głosu serca i z Leonem rzucić się w rwący nurt kapryśnej namiętności? A może porzucić obu?
Tak więc Cienie to opowieść o życiowych rozterkach ludzi i nieludzi, a wszystko na tle niezwykłych wydarzeń rozgrywających się na granicy dwóch światów. Książka w barwny i dynamiczny sposób splata w sobie romans, erotykę, powieść obyczajową, sensację i paranormal-fantasy. Intryguje, rozśmiesza i podnosi ciśnienie, dostarczając porządną dawkę rozrywki.

Jeśli więc zaintrygowała Was spowita mgłą dziewczyna z okładki  stojąca u wrót Mrocznego Świata i zachęcił opis fabuły, to odsyłam na stronę publikacji w wydawnictwie e-bookowo 


W mroku miasta. Cienie - TUTAJ

Przeczytajcie koniecznie i pamiętajcie...WAMPIRY SĄ WŚRÓD NAS! ;)

P.S.
Książka ma ponad 600 stron, ale wierzę, że Was to nie przerazi :)




wtorek, 24 listopada 2015

Bestseller



Kochani, taką wieścią muszę się podzielić !!!

Otóż, jak wiecie, borykam się właśnie z działaniami okołowydawniczymi, żeby Cienie trafiły wreszcie do czytelników. Tak więc, poszukując pewnej rzeczy, wchodzę dziś na główną stronę wydawnictwa, a tam moja książka W mroku miasta, a na niej banerek z napisem BESTSELLER :)) Oczywiście od razu dla wiarygodności  machnęłam screena, żeby móc tą wieścią  z Wami się podzielić. 
Cieszę się ogromnie, bo to znaczy, że moje pisanie nie jest wcale takie marne, jak niektórzy usiłowali mi (i innym) w pewnym momencie wmówić, i że warto pisać dalej. To diabelnie budujące i znaczy, że Tajemnice naprawdę spodobały się czytelnikom.
Oczywiście, żeby się upewnić, że nie mam omamów, sprawdziłam jeszcze w zakładce BESTSELLERY no i tam też jest :)), tu też machnęłam screena, na co poniżej foto-dowód :) 
Więc, kochani, tak - moja książka została bestsellerem w wydawnictwie e-bookowo, a to w ogromnej mierze Wasza zasługa. Zatem... 


OGROMNIE WAM DZIĘKUJĘ !!!






piątek, 30 października 2015

Cienie - rozdział 9 i 10


Tekst drugiego tomu w wydawnictwie, ale zgodnie z obietnicą podsyłam kolejne rozdziały dla tych, którzy nie mogą doczekać się całości :) A całość znowu wyszła mi dość obszerna – 678 stron, czyli o ponad 100 stron więcej niż w pierwszym tomie. Ale też dzieje się tu trochę więcej niż w Tajemnicach – akcja się rozwija, pojawiają się nowe postacie.
Okej, to tyle o tekście. A poza tekstem mamy jeszcze oczywiście oprawę graficzną. Pisałam już, że z okładką pewnie będą przeboje, bo dziewczyna, która robiła okładkę do Tajemnic, nie zajmuję się już grafiką dla wydawnictw. Jak wiecie, w tej sytuacji ściągnęłam sobie program graficzny i swoim nietechnicznym umysłem próbowałam ogarnąć techniczne zawiłości :) Ćwiczyłam i ćwiczyłam, i nawet trzy grafiki jakoś skleciłam, niemniej w międzyczasie znalazła się osoba, która zaproponowała pomoc. Mam  więc nadzieję, że dzięki temu kolejny tom W mroku miasta będzie miał profesjonalną super okładkę. Jednak, jako że każdy post na tym blogu jest opatrzony ilustracją, dziś załączam tu własną grafikę, jedną z tych trzech, które zrobiłam na bazie wskazówek osoby obeznanej w pracy z programami graficznymi. 
Tak więc miłego czytania, a poniżej moja grafika na dokładkę :)


Przypominam - to nie jest oficjalna okładka II tomu, tylko moja wprawka w pracy z programem graficznym. Oficjalną okładkę zamieszczę, jak II tom W mroku miasta zostanie opublikowany.

Rozdział 9

Od rana Gośka błogosławiła los, Opatrzność, siłę sprawczą… – jak zwał tak zwał – za poniedziałek. Czy ktoś kiedyś stwierdził, że nie lubi poniedziałku? Bredził biedaczyna – zaśmiała się w duchu. Trudno powiedzieć, by był to jej ulubiony dzień, ale zważywszy na niebezpiecznie silne stężenie testosteronu i nieustanną burzę hormonów, których doświadczała przez miniony weekend codzienne życie wypełnione pracą, pracą i jeszcze raz pracą było jak orzeźwiająca bryza.

środa, 21 października 2015

Coś innego na moim pisarskim warsztacie!


Długo mnie nie było, ale...
Walcząc z codziennością i wyskokami losu, niestrudzenie realizowałam plan wydania w tym roku II tomu mojego cyklu W mroku miasta, dlatego, jak pewnie zauważyliście, ograniczyłam swoją internetową aktywność do minimum. Wprawdzie wstępnie planowany termin oddania tekstu do wydawnictwa minął już jakiś czas temu, ale cóż… ludzie robią założenia i plany, a potem życie je weryfikuje i, jak widać, ja też zostałam tej weryfikacji poddana. Niemniej Cienie mam już definitywnie skończone, tekst u wydawcy, a przede mną zmagania z okładką i oczekiwanie na pojawienie się książki w sprzedaży.
W międzyczasie jednak, gdy dopracowywałam Cienie, zaproponowano mi udział w zespołowym przedsięwzięciu pisarskim – antologii. Miałam napisać krótkie opowiadanie mieszczące się w zakresie tematyki antologii, czyli utwór traktujący, prosto mówiąc, o seksie. Ponieważ oprócz cyklu W mroku miasta zawsze na moim pisarskim warsztacie coś tam sobie na boczku kombinuję, to z dwóch większych (planowanych do publikacji w przyszłości) utworów wyodrębniłam po kawałeczku i jako niezależne opowiadanka podesłałam osobie redagującej tę antologię. Oczywiście wybrano jedno. Tak więc teraz mogę się tu z wami podzielić tym moim pisarskim eksperymentem, publikując drugie z powstałych opowiadań, które zatytułowałam Voulez vous choucher avec moi.  Jak już wspomniałam, mimo iż jako niezależne opowiadanie tworzy ono spójną całość, tak naprawdę jest tylko wyrywkiem obszerniejszego utworu – stanowi zaledwie część rozdziału książki, nad którą pracuję już od ponad roku. Jej roboczy tytuł to Głębia serc, ale znając siebie, wiem, że ostatecznie tytuł i tak ulegnie zmianie albo co najmniej zyska konkretniejszy wydźwięk przez dodanie podtytułu czy rozszerzenie.
Kiedy skończę Głębię serc, nie wiem, bo siadam do niej okazjonalnie, gdy czuję potrzebę, by nieco odpocząć od wampirków :) Niemniej, ponieważ troszkę rozdziałów Głębi już mam, to może po skończeniu i wydaniu Szeptów (III tomu W mroku miasta) dopracuję ją na tyle, by oddać tekst do publikacji. Ale, jak powiedziałam... to jeszcze nic pewnego, bo może w międzyczasie dopadnie mnie wena na coś  kompletnie innego, a wtedy... Zobaczymy.
O czym traktuje Głębia serc, napiszę na stronie książki, gdy już znajdę czas, żeby ją dopracować - mam nadzieję, że niebawem :) 

A zatem – reasumując – prace nad tekstem Cieni skończone (wreszcie!!!), kilka rozdziałów jeszcze tu podrzucę, zanim tekst zostanie w całości opublikowany przez wydawnictwo, a dziś zapraszam do przeczytania opowiadania pod tytułem Voulez vous choucher avec moi – w założeniu będącego fragmentem rozdziału  książki obyczajowej (bez wampirów i wątku fantasy) o roboczym tytule Głębia serc.


opowiadanie


Voulez vous coucher avec moi



Studenckie życie tylko po części było Jej udziałem. Nie balowała z kumplami z roku, nie wyskakiwała na piwo do pubu, nie wdawała się w polityczno-egzystencjalne dywagacje – krótko mówiąc, nie spędzała z nimi czasu. W szpilkach, zwiewnych sukienkach, z modną fryzurą i pełnym makijażem nie pasowała do studenckiej gromadki odzianych w dżinsy, luźne swetry i adidasy dziewczyn z wygodnymi fryzurami i przezroczystym makijażem. Była wśród nich niczym „legalna blondynka” wśród zawistnych uniwersyteckich szarych myszy. A chłopacy? Ci jak zawsze – albo się Jej bali, z góry zakładając, że nie mają szans, albo podrywali mniej lub bardziej nieudolnie.

sobota, 27 czerwca 2015

Cienie - rozdziały 7 i 8



Jako że wokół mnie ciągle toczą się jakieś zawirowania, a w związku z tym prace nad korektą zeszły na drugi plan (wprawdzie jestem już za połową, ale książka wciąż ma ponad 700 stron), postanowiłam dodać dziś dwa rozdziały i  sprawić niecierpliwym frajdkę na weekend :)

Czytajcie, a przy okazji trzymajcie kciuki, żeby czas nieco zwolnił, a lawina zdarzeń sypiących się na moją głowę wreszcie ustała.

pozdrawiam i życzę miłego czytania :)




Rozdział 7

          – A może właśnie w tym tkwi sedno? – zastanawiał się głośno Leon. – Może to faktycznie któryś z naszych steruje tym horrorem? Ktoś, komu nie w smak zmiany i nowy porządek.
          Siedział rozparty w fotelu w zaciszu gabinetu podpoznańskiej rezydencji Chwalimira, dokąd dotarł przed kilkunastoma minutami. Obok niego w zwartym kwadracie wypoczynkowych kanap siedzieli Bogusław, Marek i Otto.
          Młody wampir ubrany w czarne dżinsy i czarną koszulę wyglądał mrocznie. Zwichrzone czarne włosy i dwudniowy zarost podsycały efekt. Jego oczy jak zwykle lśniły głębokim granatem. Coś się z nim działo. Mimo pozornego opanowania sprawiał wrażenie niespokojnego, choć zdawało się, że pozostali nie dostrzegają jego niepokoju. Cholera – syknął w duchu Chwalimir. Czy tylko on to zauważył?

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Tajemnice - rozdział 11


Zapraszam :) !!!

Rozdział 11


Choć były to ostatnie dni listopada, to można powiedzieć, że po kilku dniach wahania, był on znów w pełnym rozkwicie. Jakby pomylił pory roku, racząc mieszkańców stolicy Wielkopolski przyjazną aurą i słonecznymi promieniami prawie każdego dnia. A jednak święta Bożego Narodzenia nadciągały siedmiomilowymi krokami i mimo tej pogodowej anomalii czuło się na plecach oddech gwiazdkowej gorączki.
W tym roku Kaśka postanowiła wcześniej zadbać o należyte zapełnienie gwiazdorowegoworka, chętnie więc wybrała się z Gośką do galerii Malta, by rozejrzeć się w ofercie tamtejszych sklepów. W razie niepowodzenia będzie miała jeszcze sporo grudnia, żeby uporać się z problemem.
Nie przepadała za zakupami w galeriach i wielkich centrach handlowych. Zazwyczaj wracała z nich wyczerpana i z nieadekwatnie małą ilością zakupów jak na wkład energii i czasu, który temu poświęciła. Cóż z tego? Mogło ją to wkurzać, ale niestety tak wyglądała zakupowa rzeczywistość i albo trzeba było na nią przystać, albo modlić się, że prawdziwy Gwiazdor istnieje i nie zapomni o twoich dzieciach w najważniejszym dla nich dniu roku. Ponieważ jednak Kaśka nigdy nie była fanatycznie religijna ani nawet nadmiernie wierząca, postanowiła po raz kolejny poświęcić swój czas i energię, a nie pozostawiać sprawy wątpliwym efektom swych nie do końca szczerych modłów. Poza tym w obecnym stanie ducha, którego nastroje popadały ze skrajności w skrajność po kilka razy na dobę, wyrwanie się z domu i zdecydowana zmiana czynności, choćby tylko na krótko, była dla niej zbawienna.

środa, 27 maja 2015

Cienie - rozdział 6



Wciąż siedzę nad korektą, ale też ostatnio czasu mam jak na lekarstwo. Do tego stron w Cieniach ciągle ponad 700, mimo że dwoję się i troję, by tekst nieco okroić. Przyznam, że to okrawanie kiepsko mi idzie, bo wszystko wydaje się ważne, ale blisko 50 stron już  wywaliłam :) Być może niektórzy uznają, że znowu opisów za wiele i rozwleczony styl, ale cóż... tak właśnie piszę. 
Dziś podsyłam kolejny fragmencik z tej części II tomu, która już zaczyna mieć ręce i nogi ;) 
Pozdrawiam i życzę frajdy z czytania :)

Rozdział 6

Z myślą o wspólnej kolacji Gośka włożyła marynarską sukienkę i granatowy sweterek, włosy ponownie splotła w opadający z boku warkocz, a na stopach miała płaskie sandałki. Cóż, zbędny trud – kolacja okazała się pospiesznym posiłkiem w okrojonym gronie, bo chłopaków, choć kręcili się po obejściu, przy stole nie było. Niemniej obiecali wieczór z niespodzianką. Wieczór zaś nastał stanowczo za wcześnie, chowając gdzieś cały cudowny dzień i ten zbyt szybki upływ czasu psuł jej humor. Czuła się tu świetnie i dałaby wszystko, żeby zostać jak najdłużej. Miała Kaśkę, słońce, las, relaks i małe rozkoszne gaduły, które wciąż zaskakiwały ją jakąś nowiną nie z tej Ziemi.

czwartek, 7 maja 2015

Tajemnice - rozdział 10




Choć na korektorskim warsztacie właśnie leżą Cienie, dziś, gwoli przypomnienia albo też na zachętę dla tych, którzy jeszcze nie czytali, podrzucam kolejny rozdział Tajemnic i zapraszam do czytania :)
Rozdział 10
11 listopada – wyjątkowe święto dla poznaniaków, celebrowane świętomarcińskimi rogalami, festynami, koncertami, a na koniec, jak zawsze… fajerwerki. Wszystko to okraszone słoneczną aurą, która najwidoczniej też chciała mieć tego roku swój udział w wielkim świętowaniu. Nazajutrz jednak pogoda przypomniała sobie o swoich powinnościach. Słońce znalazło się w odwrocie, a temperatura oscylowała w granicach zera, często spadając poniżej niego.
Za każdym razem, kiedy Bogusław ruszał w kurs, towarzyszyły mu stalowo-mleczne noce otulane wszechobecną mgłą, która rankiem ustępowała miejsca srebrzystej powłoczce szronu. Teraz listopad zbliżał się ku końcowi, a oni jechali na spotkanie z informatorem. Świat dookoła był dokładnie taki,  jaki w listopadową noc być powinien – mrocznie szary, spowity mgłą. W końcu czas na ważne spotkanie równie dobry jak każdy inny, a przecież nie mogli go odkładać, by czekać na lepszą aurę.
Jechali od niespełna godziny, zadowoleni z niewielkiego ruchu. Napotykane w drodze samochody wlokły się niemiłosiernie, brocząc we mgle niczym snujący się lunatycy. Ograniczone zmysły śmiertelnych kierowców sprawiały, że daleko posunięta ostrożność była w tym momencie jak najbardziej na miejscu. Co innego oni – widoczność, nawet w tak trudnych warunkach, nie nastręczała
najmniejszego problemu, a jazda luksusowym autem Leona czyniła nielichą frajdę. Usportowionej limuzynie, choć może nienajmłodszej, trudno było odmówić klasy, a sportowy duch maszyny nakręcał ich tak jak każdego kierowcę, który dostanie takie cudo w swoje ręce.
Prawdę mówiąc, motoryzacja była konikiem młodego wampira od czasów, gdy automobile stały się dobrem powszechnie dostępnym. Każdy wolny grosz przeznaczał na zakup nowego cacka, choć należałoby spytać, cóż w jego przypadku znaczy „wolny grosz”?

piątek, 24 kwietnia 2015

Cienie - rozdział 5


Jak wiecie, prace nad korektą drugiego tomu trwają, ale nim trafi on w ręce kolejnej osoby trzymającej pieczę nad ostateczną formą tekstu, podrzucam kolejny rozdział Cieni dla zachęty :))

Pozdrawiam i życzę miłego czytania :)


Rozdział 5

Zaczynało świtać. W kuchni i salonie panowała głucha cisza, dziewczyny jakiś czas temu poszły do łóżek, więc i panowie postanowili uderzyć w pokrzepiające kimonko. Być może Marek mógłby jeszcze troszkę pokoczować przy resztce kanapek i relaksującym drineczku, ale Bogusław z Leonem byli niczym bezwolni lunatycy, których prowadzi blade światło. Wprawdzie miast księżycowej poświaty wiodło ich budzące się słońce, a celem było łóżko, niemniej amok senny i światło były w tym momencie kompatybilne.

środa, 15 kwietnia 2015

Skończyłam!!!


Skończyłam pisać II tom - postawiłam ostatnią kropkę w Cieniach :))
Rok temu wydałam moją pierwszą książkę, a wczoraj skończyłam pisać drugą :) Na ten moment książka ma 45 rozdziałów, prolog i epilog, no i... 200 stron więcej niż Tajemnice. Przekroczyłam 700 stron i to wydatnie!!! Za diabła nie miałam takiego zamiaru, ale tak wyszło, więc teraz czeka mnie kilka korekt - może da się coś z tego uszczknąć :) No a potem praca nad okładką, o czym, jak wiecie, nie mam bladego pojęcia, czyli, dokładnie rzecz ujmując, czeka mnie orka na ugorze :) Ale co tam, będę walczyć - jak coś postanowię, nie poddaję się tak łatwo :) 
Niemniej jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i nie dopadnie mnie żaden kataklizm, to w maju książka powinna trafić do wydawcy.
Oczywiście w międzyczasie podrzucę kilka kolejnych rozdziałów Cieni, żeby pokazać Wam, nad czym pracuję. No i od czasu do czasu dorzucę też kolejne rozdziały Tajemnic.

niedziela, 29 marca 2015

Tajemnice - rozdział 9



Nieczęsto się tu ostatnio pojawiam, bo czas i czytelniczki poganiają, bym kończyła II tom mojego cyklu, ale od czasu do czasu zjawiam się i wrzucam co nieco. I właśnie dziś wrzucam 9 rozdział Tajemnic.
Zapraszam do czytania :)

Rozdział 9

Od tygodnia Jacek nie mieszkał w domu.
Kaśka każdego dnia budziła się z innym pakietem emocji, które, w cyklicznych napadach, zmieniały się co dwadzieścia cztery godziny. Gdy jednego dnia otwierała oczy z euforycznym uśmiechem wolności i jasności sytuacji na ustach, to następnego chmury czarnej rozpaczy i depresyjnej paniki zasłaniały każdy zakamarek jej emocjonalnej świadomości. Telefon komórkowy brała do ręki dziesięć razy na godzinę i bijąc się z myślami, rozpatrywała swoje przeprosiny i błaganie męża marnotrawnego o powrót na łono rodziny. Fakt był jednak taki, że gdyby ów mąż marnotrawny brał pod uwagę ewentualność powrotu, to też miał telefon i mógł zadzwonić. Nie dzwonił. Nie było więc co się łudzić – to koniec. Słowo „koniec” za każdym razem budziło nowe pokłady paniki w i tak już zszarganym wnętrzu Kaśki, ale na ten moment zdawało się być jej ulubionym słowem. Słowem na dziś, na jutro, na jeszcze bardzo, bardzo długo. Na szczęście codzienne obowiązki matki i gospodyni oraz nieliczne, ale jednak, obowiązki zawodowe, wymuszały na niej odnalezienie w sobie każdego ranka choćby minimum zdrowego rozsądku i podtrzymywania go przy jego wątłym istnieniu aż do wieczora. Wieczorem była natomiast wystarczająco wyczerpana natłokiem zajęć i kłębowiskiem głupich myśli, by nie zalewać się w trupa, o czym niejednokrotnie marzyła. Zasypiała błyskawicznie, dając odpocząć skołatanemu sercu, udręczonej świadomości i rozszalałym emocjom.

sobota, 28 marca 2015

I kto tu ma rację?




Jak pewnie każdemu autorowi, mnie też trafiły się czytelniczki, proszące o dedykację. Szalenie miła prośba, zwłaszcza dla takiego laika w dziedzinie pisarstwa jak ja.
Ale tu pojawił się problem. Bo choć dedykacji widziałam wiele, żadnej wcześniej nie pisałam, a dobrze jest wiedzieć, gdzie ją umieścić, by wszystko było, jak trzeba. Tak więc wchodzę na forum dla autorów i szukam. Wskazówek znalazłam kilka, każda inna, ale główny motyw owej forumowej dyskusji to przeświadczenie, iż po książce się nie bazgrze.
Okej – pomyślałam – może i się nie bazgrze, ale przecież ja nie zamierzam bazgrać, tylko skreślić kilka składnych zdań na niewielkim fragmenciku kartki. Więc dlaczego nie ma jakiejś uniwersalnej wskazówki, na której to kartce mieścić się powinno? Jednak, jako że uniwersalnej wskazówki nie znalazłam, wybrałam kartkę moim zdaniem do dedykacji najodpowiedniejszą i odtąd zawsze tam ją umieszczam.
I nie byłoby tematu. Pewnie nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby wspominać o tym gdziekolwiek, również ma moim pisarskim blogu, gdyby nie telewizja. A dokładnie TVP KULTURA.
Telewizję oglądam sporadycznie. Nie mam programów, bloków czy stacji, które są moimi faworytami, ale jak już wezmę pilota do ręki, to lubię rzucić okiem na TVP KULTURA i posłuchać światłych, obeznanych z życiem, światem i kulturą właśnie ludzi. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy dowiedziawszy się, iż Pan Dukaj swoją najnowszą książkę postanowił wydać tylko w formie e-booka, szacowne grono dyskutantów skwasiło się mocno. To kiepski pomysł – głosiła przewodnia myśl, bo każdy z siedzących przy studyjnym stole rozmówców chciał mieć dzieło w ręce. A czemuż to? Bo uwielbiają bazgrać po książkach !!!
Może nie do końca wszyscy, ale zdecydowane gro robi w książkach notatki, zapisuje uwagi na marginesie czy odnosi się do treści. Ktoś (nazwiska nie podam, bo nie w tym rzecz) stwierdził nawet, że „Lód” był ostatnią książką Dukaja, którą przeczytał, ponieważ nie mogąc bazgrać po własnym egzemplarzu, czytać Dukaja więcej nie będzie. E-booki to nieporozumienie i już. 
Fakt, gronko mówców nie wyglądało na młode pokolenie obyte z technologiami, ale nie o technologie mi chodzi, a o to bazgranie po książce.
Co Wy na to?
Kto tu ma rację?
Autorzy, którzy w forumowych dyskusjach zastrzegają, że po książkach się nie bazgrze? Czy może czytelnicy, którzy lubią traktować książki jak partnera do swego rodzaju polemiki, a nie jak nietykalne dzieło? 
Przyznam szczerze, że osobiście nie mam wyrobionego zdania w tej kwestii. Jeśli ktoś chce mieć książkę tylko po to, żeby stała na półce i syciła oko – jego sprawa. Jeśli zaś ktoś chce z książką, nazwijmy to – polemizować, też nie mam nic przeciwko. Ja po książkach nie piszę, ale też nie staram się, by po przeczytaniu wyglądały jak nowe. Nie, skoro książką jest przeznaczona do czytania, to niech będzie widać, że ktoś ją czytał. A dedykacje pisać będę, bo uważam, że:
dedykacja nie jest bazgraniem po książce. 
Przeciwnie, jest jej integralną częścią, czyniącą egzemplarz wyjątkowym i niepowtarzalnym.


środa, 4 marca 2015

Cienie - rozdział 4




Ostatnio encia napisała do mnie priva, pytając, co słychać w sprawie. Pogania mnie :)), ale to dobrze :) Pierwsza korekta dobiega końca, treści do dopisania zostało już tyci tyci, zatem dlaczego nie miałabym podrzucić kolejnej porcji przygód moich wampirków? Tak więc  zamieszczam 4 rozdział i...
 zapraszam do czytania :)

Rozdział 4
        
Przekroczenie magicznej granicy pomiędzy cywilizacją, a nieznaną leśną otchłanią sprawiło, że Gośka poczuła się nieswojo. Pojęcia: „czarna noc” czy „ciemno choć oko wykol” nagle stały się plastyczne i namacalne, a co za tym idzie – przerażające. Obezwładniającej ciemności towarzyszyła martwa cisza, jak gdyby wszystko wokół pochłonął śmiertelny sen. Na szczęście Leon wydawał się absolutnie spokojny – znak, że w tej nieprzeniknionej ciemności nie kryło się nic przerażającego. Wyboistość leśnego traktu łagodziły amortyzatory SUV-a. Luksus – pomyślała nieznacznie się uśmiechając, czując zaledwie przyjemne kołysanie.

piątek, 13 lutego 2015

Co słychać na moim pisarskim warsztaciku?




Na pisarskim warsztaciku praca wre :)  

Robota pochłania mnie do imentu, dlatego mało tu bywam. Pisanie to jedno, a wygładzanie pisarskich kantów to drugie i tym się teraz zajmuję. 

Drugi tom nabiera coraz krąglejszych kształtów i tylko trzy, może cztery, rozdziały dzielą mnie od zamknięcia fabuły - tak mi się w każdym razie wydaje na dziś :). Niemniej, żeby czasem czegoś nie przeoczyć, zanim zakończę pisanie Cieni, postanowiłam przeczytać wszystko to, co do tej pory powstało. No i wygładzam pierwsze kanty czyli wprowadzam pierwsze zmiany! Ale to chyba dobrze bo, jak wiecie, mając zaledwie 2/3 treści, książka grubo przekraczała 600 stron. Teraz czytając i robiąc pierwszą korektę (jestem w 1/3 treści), już okroiłam ją o ponad 20 stron i z pewnością na tym się nie skończy. Ale nie bójcie się - lubię grube powieści, dlatego obiecuję, że nie okroję jej do rozmiaru cieniutkiej broszurki :) 
Tak więc z treścią spokojnie brnę ku końcowi, ale pojawił się problem okładki, bo dziewczyna, która zrobiła tę świetną klimatyczną okładkę do Tajemnic, wycofała się z grafiki dla wydawnictw. Tym oto sposobem zostałam, jak to mówią, z ręką w nocniku :( Teraz będę musiała znaleźć kogoś innego (za Chiny nie wiem gdzie i jak) albo wręcz sama zabrać się za grafikę o czym, jak wszyscy wiedzą, nie mam bladego pojęcia. Niemniej nie poddaję się i nawet ściągnęłam już sobie GIMP 2.8. Do tej pory nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje, ale wszechwiedzący Internet nakieruje człowieka na wszystko, nawet taką nogę w dziedzinie grafiki jak ja, nakieruje na GIMP 2.8. Z jednej strony to wielki postęp dla mojej nieobytej z technologiami natury, ale z drugiej... tak naprawdę, to czarna magia w czystym wydaniu :) - tabelki, ramki, obrazki, okienka - zawrót głowy na całego! Teraz muszę znaleźć zapał, żeby tę technikę okiełznać, choć znając siebie, wiem, że jedno stulecie, by to zrobić, może nie wystarczyć :) Niemniej GIMP to problem na potem, bo teraz czytam, poprawiam, piszę, a okładką będę się martwić, jak przyjdzie na to czas. 
Oczywiście, mimo iż podstawowym moim zajęciem jest teraz zapinanie treści Cieni na ostatnie guziki, jestem otwarta na wszelkie sugestie w sprawie okładki. Zatem jeśli wpadnie komuś do głowy jakaś okładkowa złota myśl, to piszcie :) Każda sugestia jest cenna!!!


czwartek, 22 stycznia 2015

Cienie - rozdział 3



Dziś kolejna porcja przygód Leona. Trzeci rozdział Cieni dodany.
Przypominam, że tekst jest przed ostateczną obróbką, więc mogą się zdarzyć potknięcia, za co z góry przepraszam.
Zapraszam do czytania :)

Rozdział 3

Po zachodzie słońca jej mieszkanie wydawało się Gośce przygnębiające. Za stalowymi żaluzjami lekka poświata ulicznych latarni rzucała biało-sine światło niczym cmentarne solarne lampki. Kremowo-łososiowe ściany miały tę samą nudną barwę co w większości mieszkań na wynajem, a banalne umeblowanie w papierowej okleinie imitującej orzechowe drewno było przysłowiową kropką nad „i”. Wychowanej w eleganckiej przedwojennej willi Gośce ta bolesna banalność odbijała się dokuczliwą czkawką – mieszkała tu od ponad dwóch lat, ale wciąż miała świadomość otaczającej ją bylejakości. Niewielki pokój z aneksem kuchennym – tak zwana przestrzeń dzienna i drugi z wyjściem na kiszkowatą loggię oraz dość gustowna mikro-łazienka bez okna i długi korytarz – oto całe dojmująco przeciętne królestwo Małgorzaty Mróz. Wszystko zamknięte w czterdziestu czterech metrach – przestrzeni niewiele większej od jej sypialni w rodzinnym domu. Gdyby nie ograniczająca się do porannej toalety i błyskawicznego śniadania oraz wieczornej przekąski, prysznica i snu codzienność, dziewczyna nabawiłaby się klaustrofobii. Na szczęście pochłonięta pracą większość doby spędzała w biurze, unikając mikro pomieszczeń jak diabeł święconej wody.

piątek, 16 stycznia 2015

Tajemnice - rozdział 8



Mimo iż ciągłe niespodziewane zawirowania sprawiają, że nie pojawiam się na blogu zbyt często, to dziś wpadam choć na chwilkę, by wrzucić kolejny rozdział Tajemnic.
Ciekawych dalszych losów Kaśki i Bogusława zapraszam do czytania, a pozostałych bywalców Nocnego Pióra pozdrawiam :)


Rozdział 8
Jazda do podwarszawskiego Konstancina była prosta. Mimo że wampiry już dawno przestały wieść tryb życia nomadów, to intuicyjny zmysł nawigacji prowadził ich do celu jak po przysłowiowym sznurku. Sportowe Audi R8 z czarnym, matowym lakierem, będącym ostatnim krzykiem mody i sposobem na demonstrację zamożności, pokonało trzystukilometrową trasę w zawrotnym tempie. Kokpit z włókna węglowego i czerwona, skórzana tapicerka nadawały autu dynamiki graniczącej niemalże z agresją. Samochód zdawał się być swoistym dziełem sztuki, a w połączeniu z nieokiełznaną mocą i wykorzystaniem wszelkich dostępnych osiągnięć myśli technicznej stanowił obiekt pożądania dla dużych, bogatych chłopców. Nic dziwnego zatem, że była to także jedna z kosztownych zabawek Leona. Niewymowna satysfakcja z prowadzenia tego cacka odmalowana na twarzy właściciela sprawiała przyjemność również pasażerowi.
Nie znali Warszawy i jej okolic. Bogusław ostatni raz był w stolicy, gdy na brukowanych ulicach terkotały powozy. Leon zaś, choć jako rodowity warszawiak całe dwudziestoczteroletnie ludzkie życie spędził w tym mieście, opuścił je krótko po przemianie. Było to ponad osiemdziesiąt lat temu i od tego czasu nie pojawił się tu więcej. Dlatego też obaj z czystym sumieniem mogli stwierdzić, że nie znają Warszawy. Na szczęście jedyne co musieli teraz zrobić, to trafić na jakąś obwodnicę, a potem dostać się do Konstancina, gdzie Król Ziem Wschodnich wraz z zespołem śledczym oczekiwał ich w swojej rezydencji. Później mieli nadzieję poruszać się samochodami gospodarzy, co byłoby wskazane nie tylko z uwagi na etykietę, ale również z najzwyklejszych, praktycznych względów.