piątek, 30 października 2015

Cienie - rozdział 9 i 10


Tekst drugiego tomu w wydawnictwie, ale zgodnie z obietnicą podsyłam kolejne rozdziały dla tych, którzy nie mogą doczekać się całości :) A całość znowu wyszła mi dość obszerna – 678 stron, czyli o ponad 100 stron więcej niż w pierwszym tomie. Ale też dzieje się tu trochę więcej niż w Tajemnicach – akcja się rozwija, pojawiają się nowe postacie.
Okej, to tyle o tekście. A poza tekstem mamy jeszcze oczywiście oprawę graficzną. Pisałam już, że z okładką pewnie będą przeboje, bo dziewczyna, która robiła okładkę do Tajemnic, nie zajmuję się już grafiką dla wydawnictw. Jak wiecie, w tej sytuacji ściągnęłam sobie program graficzny i swoim nietechnicznym umysłem próbowałam ogarnąć techniczne zawiłości :) Ćwiczyłam i ćwiczyłam, i nawet trzy grafiki jakoś skleciłam, niemniej w międzyczasie znalazła się osoba, która zaproponowała pomoc. Mam  więc nadzieję, że dzięki temu kolejny tom W mroku miasta będzie miał profesjonalną super okładkę. Jednak, jako że każdy post na tym blogu jest opatrzony ilustracją, dziś załączam tu własną grafikę, jedną z tych trzech, które zrobiłam na bazie wskazówek osoby obeznanej w pracy z programami graficznymi. 
Tak więc miłego czytania, a poniżej moja grafika na dokładkę :)


Przypominam - to nie jest oficjalna okładka II tomu, tylko moja wprawka w pracy z programem graficznym. Oficjalną okładkę zamieszczę, jak II tom W mroku miasta zostanie opublikowany.

Rozdział 9

Od rana Gośka błogosławiła los, Opatrzność, siłę sprawczą… – jak zwał tak zwał – za poniedziałek. Czy ktoś kiedyś stwierdził, że nie lubi poniedziałku? Bredził biedaczyna – zaśmiała się w duchu. Trudno powiedzieć, by był to jej ulubiony dzień, ale zważywszy na niebezpiecznie silne stężenie testosteronu i nieustanną burzę hormonów, których doświadczała przez miniony weekend codzienne życie wypełnione pracą, pracą i jeszcze raz pracą było jak orzeźwiająca bryza.

środa, 21 października 2015

Coś innego na moim pisarskim warsztacie!


Długo mnie nie było, ale...
Walcząc z codziennością i wyskokami losu, niestrudzenie realizowałam plan wydania w tym roku II tomu mojego cyklu W mroku miasta, dlatego, jak pewnie zauważyliście, ograniczyłam swoją internetową aktywność do minimum. Wprawdzie wstępnie planowany termin oddania tekstu do wydawnictwa minął już jakiś czas temu, ale cóż… ludzie robią założenia i plany, a potem życie je weryfikuje i, jak widać, ja też zostałam tej weryfikacji poddana. Niemniej Cienie mam już definitywnie skończone, tekst u wydawcy, a przede mną zmagania z okładką i oczekiwanie na pojawienie się książki w sprzedaży.
W międzyczasie jednak, gdy dopracowywałam Cienie, zaproponowano mi udział w zespołowym przedsięwzięciu pisarskim – antologii. Miałam napisać krótkie opowiadanie mieszczące się w zakresie tematyki antologii, czyli utwór traktujący, prosto mówiąc, o seksie. Ponieważ oprócz cyklu W mroku miasta zawsze na moim pisarskim warsztacie coś tam sobie na boczku kombinuję, to z dwóch większych (planowanych do publikacji w przyszłości) utworów wyodrębniłam po kawałeczku i jako niezależne opowiadanka podesłałam osobie redagującej tę antologię. Oczywiście wybrano jedno. Tak więc teraz mogę się tu z wami podzielić tym moim pisarskim eksperymentem, publikując drugie z powstałych opowiadań, które zatytułowałam Voulez vous choucher avec moi.  Jak już wspomniałam, mimo iż jako niezależne opowiadanie tworzy ono spójną całość, tak naprawdę jest tylko wyrywkiem obszerniejszego utworu – stanowi zaledwie część rozdziału książki, nad którą pracuję już od ponad roku. Jej roboczy tytuł to Głębia serc, ale znając siebie, wiem, że ostatecznie tytuł i tak ulegnie zmianie albo co najmniej zyska konkretniejszy wydźwięk przez dodanie podtytułu czy rozszerzenie.
Kiedy skończę Głębię serc, nie wiem, bo siadam do niej okazjonalnie, gdy czuję potrzebę, by nieco odpocząć od wampirków :) Niemniej, ponieważ troszkę rozdziałów Głębi już mam, to może po skończeniu i wydaniu Szeptów (III tomu W mroku miasta) dopracuję ją na tyle, by oddać tekst do publikacji. Ale, jak powiedziałam... to jeszcze nic pewnego, bo może w międzyczasie dopadnie mnie wena na coś  kompletnie innego, a wtedy... Zobaczymy.
O czym traktuje Głębia serc, napiszę na stronie książki, gdy już znajdę czas, żeby ją dopracować - mam nadzieję, że niebawem :) 

A zatem – reasumując – prace nad tekstem Cieni skończone (wreszcie!!!), kilka rozdziałów jeszcze tu podrzucę, zanim tekst zostanie w całości opublikowany przez wydawnictwo, a dziś zapraszam do przeczytania opowiadania pod tytułem Voulez vous choucher avec moi – w założeniu będącego fragmentem rozdziału  książki obyczajowej (bez wampirów i wątku fantasy) o roboczym tytule Głębia serc.


opowiadanie


Voulez vous coucher avec moi



Studenckie życie tylko po części było Jej udziałem. Nie balowała z kumplami z roku, nie wyskakiwała na piwo do pubu, nie wdawała się w polityczno-egzystencjalne dywagacje – krótko mówiąc, nie spędzała z nimi czasu. W szpilkach, zwiewnych sukienkach, z modną fryzurą i pełnym makijażem nie pasowała do studenckiej gromadki odzianych w dżinsy, luźne swetry i adidasy dziewczyn z wygodnymi fryzurami i przezroczystym makijażem. Była wśród nich niczym „legalna blondynka” wśród zawistnych uniwersyteckich szarych myszy. A chłopacy? Ci jak zawsze – albo się Jej bali, z góry zakładając, że nie mają szans, albo podrywali mniej lub bardziej nieudolnie.