sobota, 27 czerwca 2015

Cienie - rozdziały 7 i 8



Jako że wokół mnie ciągle toczą się jakieś zawirowania, a w związku z tym prace nad korektą zeszły na drugi plan (wprawdzie jestem już za połową, ale książka wciąż ma ponad 700 stron), postanowiłam dodać dziś dwa rozdziały i  sprawić niecierpliwym frajdkę na weekend :)

Czytajcie, a przy okazji trzymajcie kciuki, żeby czas nieco zwolnił, a lawina zdarzeń sypiących się na moją głowę wreszcie ustała.

pozdrawiam i życzę miłego czytania :)




Rozdział 7

          – A może właśnie w tym tkwi sedno? – zastanawiał się głośno Leon. – Może to faktycznie któryś z naszych steruje tym horrorem? Ktoś, komu nie w smak zmiany i nowy porządek.
          Siedział rozparty w fotelu w zaciszu gabinetu podpoznańskiej rezydencji Chwalimira, dokąd dotarł przed kilkunastoma minutami. Obok niego w zwartym kwadracie wypoczynkowych kanap siedzieli Bogusław, Marek i Otto.
          Młody wampir ubrany w czarne dżinsy i czarną koszulę wyglądał mrocznie. Zwichrzone czarne włosy i dwudniowy zarost podsycały efekt. Jego oczy jak zwykle lśniły głębokim granatem. Coś się z nim działo. Mimo pozornego opanowania sprawiał wrażenie niespokojnego, choć zdawało się, że pozostali nie dostrzegają jego niepokoju. Cholera – syknął w duchu Chwalimir. Czy tylko on to zauważył?

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Tajemnice - rozdział 11


Zapraszam :) !!!

Rozdział 11


Choć były to ostatnie dni listopada, to można powiedzieć, że po kilku dniach wahania, był on znów w pełnym rozkwicie. Jakby pomylił pory roku, racząc mieszkańców stolicy Wielkopolski przyjazną aurą i słonecznymi promieniami prawie każdego dnia. A jednak święta Bożego Narodzenia nadciągały siedmiomilowymi krokami i mimo tej pogodowej anomalii czuło się na plecach oddech gwiazdkowej gorączki.
W tym roku Kaśka postanowiła wcześniej zadbać o należyte zapełnienie gwiazdorowegoworka, chętnie więc wybrała się z Gośką do galerii Malta, by rozejrzeć się w ofercie tamtejszych sklepów. W razie niepowodzenia będzie miała jeszcze sporo grudnia, żeby uporać się z problemem.
Nie przepadała za zakupami w galeriach i wielkich centrach handlowych. Zazwyczaj wracała z nich wyczerpana i z nieadekwatnie małą ilością zakupów jak na wkład energii i czasu, który temu poświęciła. Cóż z tego? Mogło ją to wkurzać, ale niestety tak wyglądała zakupowa rzeczywistość i albo trzeba było na nią przystać, albo modlić się, że prawdziwy Gwiazdor istnieje i nie zapomni o twoich dzieciach w najważniejszym dla nich dniu roku. Ponieważ jednak Kaśka nigdy nie była fanatycznie religijna ani nawet nadmiernie wierząca, postanowiła po raz kolejny poświęcić swój czas i energię, a nie pozostawiać sprawy wątpliwym efektom swych nie do końca szczerych modłów. Poza tym w obecnym stanie ducha, którego nastroje popadały ze skrajności w skrajność po kilka razy na dobę, wyrwanie się z domu i zdecydowana zmiana czynności, choćby tylko na krótko, była dla niej zbawienna.