Tak bym nazwała
to, co się dzieje wokół mnie i Tajemnic.
Miałam nadzieję, że po ostatnim poście hejterzy się opamiętają. Ale nie! Na
dwie pozytywne opinie o mojej książce zaliczyłam w ostatni weekend 12 hejtów!
Jak patrzę na statystyki poczytności na LC, moje Tajemnice biją rekordy. Jeszcze trochę, a
wytną osławionego Greya :)
Ale na poważnie. Wiem, że zasada „nieważne jak mówią
– dobrze czy źle – byleby mówili” też może być metodą na promocję, niemniej nie
sądziłam, że pisarka, która skupia wokół siebie tych wszystkich hejterów,
obierze taki kurs. Jeśli tak, to cóż… mogę jedynie współczuć. Nie wymienię tu
ani nazwiska, ani tytułu, bo nie zamierzam jej w owej promocji wspierać. Chce,
by jedyne, z czym czytelnicy mogą kojarzyć jej książkę, to bezsensowna
awantura, którą dzień po dniu wszczynają jej koleżanki i koledzy, to niech tak
będzie, ale ja jej w tym nie pomogę. Powiem więcej – dziwi mnie takie
zachowanie.
Kiedy zaczynali
tę kampanię nienawiści, moja książka świetnie radziła sobie na serwisie
czytelniczym, oscylując z ocenami w obrębie 8-9 punktów w dziesięciostopniowej
skali, podczas gdy jej książka ledwie sięgała 5. Rozumiem – to może być
frustrujące, zwłaszcza że miała pół roku przewagi nade mną. Niemniej
wystarczyło po prostu nabić sobie punkty – tak jak robią to teraz – i dobić do
tej ósemki. Po co ta nagonka na mnie? Ale żeby było ciekawiej, na chomikuj.pl
zaczęły krążyć o mnie plotki – i to jakie… Dość powiedzieć, że są tak
absurdalne, iż nie zdziwię się, gdy pewnego dnia dotrze do mnie wiadomość, że
to ja ponoszę odpowiedzialność za wyginięcie dinozaurów. Naprawdę wierzcie mi –
śmiech na sali. Pytam więc ponownie – po co to wszystko? Ktoś powie zawiść. I
będzie miał rację. Tylko problem w tym, że ja jej nie podzielam. Uważam, że nie
tędy droga. Nie lepiej się wspierać? Nawzajem promować? To odniosłoby o wiele
lepszy skutek niż chora nagonka. Wierzcie mi – z chęcią zamieściłabym na moim
blogu posta reklamującego jej książkę, zwłaszcza że piszemy w ramach tego
samego gatunku literackiego. Z chęcią zamieściłabym wywiad z nią, czy pozytywne
opinie o jej książce. Tak – zrobiłabym to ze zwykłej pisarskiej, debiutanckiej
solidarności. Tak jak z tej samej pisarsko-debiutanckiej solidarności krok po
kroku objaśniałam zasady publikowania poprzez wydawnictwo e-bookowo jej
koleżance Ance, która zamierza wydać swój debiut. Zrobiłam to szczerze, ale
okazuje się, że szczerość była jednostronna, ponieważ z privów, które do mnie
przychodzą, wynika jasno, że to właśnie Anka jest szefem owej kampanii
nienawiści. I cóż tu poradzić? Wygląda na to, że nieważne ile szczerej
życzliwości będę w sobie mieć, również wobec Pani Pisarki, do której w każdej
chwili skłonna jestem wyciągnąć dłoń w geście pojednania, oni i tak pozostaną
głusi.
Tak więc Pani Pisarka
ma na promocję określony plan, zastępy hejterów działają z godnym podziwu
zapałem i prą, prą, prą naprzód niczym taran. Nie biorą tylko jednego pod
uwagę – mnie to nie rusza. Nie mam parcia na bycie gwiazdą. Nie mam parcia na
zostanie celebrytką, sławną pisarką czy czymkolwiek, co im przyjdzie do głowy.
Jestem zwykłą kobietą, która napisała książkę, a ta spodobała się czytelnikom.
To wszystko. Piszę nie dla sławy, a dla dziewczyn, które chcą to czytać. Tajemnice to niezależna pozycja, która
może być częścią cyklu, ale nie musi. Jeśli na tej jednej książce skończę moją
przygodę z pisarstwem, mój świat się nie zawali. Jeśli zechcę dokończyć drugi
tom, zrobię to niezależnie od tego, jak bardzo będą hejtować pierwszy. Mogą
zbić jego notowania do minimum, bo wiem, że takie mają plany. Ale, droga Pani Pisarko,
od tego nie przybędzie czytelników, którzy zachwycą się Twoją książką. Bo
choćby nie wiem jak mnie hejtować, a Tobie podbijać średnią, prawda jest taka,
że rzetelne opinie czytelników, którzy zdążyli się uczciwie wypowiedzieć, zanim
wszczęliście tę awanturę, plasuje moją książkę pomiędzy 8 a 9, a Twoją ledwie w okolicach 5.
I to jest rzeczywista wartość naszego pisarstwa.