czwartek, 22 stycznia 2015

Cienie - rozdział 3



Dziś kolejna porcja przygód Leona. Trzeci rozdział Cieni dodany.
Przypominam, że tekst jest przed ostateczną obróbką, więc mogą się zdarzyć potknięcia, za co z góry przepraszam.
Zapraszam do czytania :)

Rozdział 3

Po zachodzie słońca jej mieszkanie wydawało się Gośce przygnębiające. Za stalowymi żaluzjami lekka poświata ulicznych latarni rzucała biało-sine światło niczym cmentarne solarne lampki. Kremowo-łososiowe ściany miały tę samą nudną barwę co w większości mieszkań na wynajem, a banalne umeblowanie w papierowej okleinie imitującej orzechowe drewno było przysłowiową kropką nad „i”. Wychowanej w eleganckiej przedwojennej willi Gośce ta bolesna banalność odbijała się dokuczliwą czkawką – mieszkała tu od ponad dwóch lat, ale wciąż miała świadomość otaczającej ją bylejakości. Niewielki pokój z aneksem kuchennym – tak zwana przestrzeń dzienna i drugi z wyjściem na kiszkowatą loggię oraz dość gustowna mikro-łazienka bez okna i długi korytarz – oto całe dojmująco przeciętne królestwo Małgorzaty Mróz. Wszystko zamknięte w czterdziestu czterech metrach – przestrzeni niewiele większej od jej sypialni w rodzinnym domu. Gdyby nie ograniczająca się do porannej toalety i błyskawicznego śniadania oraz wieczornej przekąski, prysznica i snu codzienność, dziewczyna nabawiłaby się klaustrofobii. Na szczęście pochłonięta pracą większość doby spędzała w biurze, unikając mikro pomieszczeń jak diabeł święconej wody.

piątek, 16 stycznia 2015

Tajemnice - rozdział 8



Mimo iż ciągłe niespodziewane zawirowania sprawiają, że nie pojawiam się na blogu zbyt często, to dziś wpadam choć na chwilkę, by wrzucić kolejny rozdział Tajemnic.
Ciekawych dalszych losów Kaśki i Bogusława zapraszam do czytania, a pozostałych bywalców Nocnego Pióra pozdrawiam :)


Rozdział 8
Jazda do podwarszawskiego Konstancina była prosta. Mimo że wampiry już dawno przestały wieść tryb życia nomadów, to intuicyjny zmysł nawigacji prowadził ich do celu jak po przysłowiowym sznurku. Sportowe Audi R8 z czarnym, matowym lakierem, będącym ostatnim krzykiem mody i sposobem na demonstrację zamożności, pokonało trzystukilometrową trasę w zawrotnym tempie. Kokpit z włókna węglowego i czerwona, skórzana tapicerka nadawały autu dynamiki graniczącej niemalże z agresją. Samochód zdawał się być swoistym dziełem sztuki, a w połączeniu z nieokiełznaną mocą i wykorzystaniem wszelkich dostępnych osiągnięć myśli technicznej stanowił obiekt pożądania dla dużych, bogatych chłopców. Nic dziwnego zatem, że była to także jedna z kosztownych zabawek Leona. Niewymowna satysfakcja z prowadzenia tego cacka odmalowana na twarzy właściciela sprawiała przyjemność również pasażerowi.
Nie znali Warszawy i jej okolic. Bogusław ostatni raz był w stolicy, gdy na brukowanych ulicach terkotały powozy. Leon zaś, choć jako rodowity warszawiak całe dwudziestoczteroletnie ludzkie życie spędził w tym mieście, opuścił je krótko po przemianie. Było to ponad osiemdziesiąt lat temu i od tego czasu nie pojawił się tu więcej. Dlatego też obaj z czystym sumieniem mogli stwierdzić, że nie znają Warszawy. Na szczęście jedyne co musieli teraz zrobić, to trafić na jakąś obwodnicę, a potem dostać się do Konstancina, gdzie Król Ziem Wschodnich wraz z zespołem śledczym oczekiwał ich w swojej rezydencji. Później mieli nadzieję poruszać się samochodami gospodarzy, co byłoby wskazane nie tylko z uwagi na etykietę, ale również z najzwyklejszych, praktycznych względów.