niedziela, 29 marca 2015

Tajemnice - rozdział 9



Nieczęsto się tu ostatnio pojawiam, bo czas i czytelniczki poganiają, bym kończyła II tom mojego cyklu, ale od czasu do czasu zjawiam się i wrzucam co nieco. I właśnie dziś wrzucam 9 rozdział Tajemnic.
Zapraszam do czytania :)

Rozdział 9

Od tygodnia Jacek nie mieszkał w domu.
Kaśka każdego dnia budziła się z innym pakietem emocji, które, w cyklicznych napadach, zmieniały się co dwadzieścia cztery godziny. Gdy jednego dnia otwierała oczy z euforycznym uśmiechem wolności i jasności sytuacji na ustach, to następnego chmury czarnej rozpaczy i depresyjnej paniki zasłaniały każdy zakamarek jej emocjonalnej świadomości. Telefon komórkowy brała do ręki dziesięć razy na godzinę i bijąc się z myślami, rozpatrywała swoje przeprosiny i błaganie męża marnotrawnego o powrót na łono rodziny. Fakt był jednak taki, że gdyby ów mąż marnotrawny brał pod uwagę ewentualność powrotu, to też miał telefon i mógł zadzwonić. Nie dzwonił. Nie było więc co się łudzić – to koniec. Słowo „koniec” za każdym razem budziło nowe pokłady paniki w i tak już zszarganym wnętrzu Kaśki, ale na ten moment zdawało się być jej ulubionym słowem. Słowem na dziś, na jutro, na jeszcze bardzo, bardzo długo. Na szczęście codzienne obowiązki matki i gospodyni oraz nieliczne, ale jednak, obowiązki zawodowe, wymuszały na niej odnalezienie w sobie każdego ranka choćby minimum zdrowego rozsądku i podtrzymywania go przy jego wątłym istnieniu aż do wieczora. Wieczorem była natomiast wystarczająco wyczerpana natłokiem zajęć i kłębowiskiem głupich myśli, by nie zalewać się w trupa, o czym niejednokrotnie marzyła. Zasypiała błyskawicznie, dając odpocząć skołatanemu sercu, udręczonej świadomości i rozszalałym emocjom.

sobota, 28 marca 2015

I kto tu ma rację?




Jak pewnie każdemu autorowi, mnie też trafiły się czytelniczki, proszące o dedykację. Szalenie miła prośba, zwłaszcza dla takiego laika w dziedzinie pisarstwa jak ja.
Ale tu pojawił się problem. Bo choć dedykacji widziałam wiele, żadnej wcześniej nie pisałam, a dobrze jest wiedzieć, gdzie ją umieścić, by wszystko było, jak trzeba. Tak więc wchodzę na forum dla autorów i szukam. Wskazówek znalazłam kilka, każda inna, ale główny motyw owej forumowej dyskusji to przeświadczenie, iż po książce się nie bazgrze.
Okej – pomyślałam – może i się nie bazgrze, ale przecież ja nie zamierzam bazgrać, tylko skreślić kilka składnych zdań na niewielkim fragmenciku kartki. Więc dlaczego nie ma jakiejś uniwersalnej wskazówki, na której to kartce mieścić się powinno? Jednak, jako że uniwersalnej wskazówki nie znalazłam, wybrałam kartkę moim zdaniem do dedykacji najodpowiedniejszą i odtąd zawsze tam ją umieszczam.
I nie byłoby tematu. Pewnie nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby wspominać o tym gdziekolwiek, również ma moim pisarskim blogu, gdyby nie telewizja. A dokładnie TVP KULTURA.
Telewizję oglądam sporadycznie. Nie mam programów, bloków czy stacji, które są moimi faworytami, ale jak już wezmę pilota do ręki, to lubię rzucić okiem na TVP KULTURA i posłuchać światłych, obeznanych z życiem, światem i kulturą właśnie ludzi. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy dowiedziawszy się, iż Pan Dukaj swoją najnowszą książkę postanowił wydać tylko w formie e-booka, szacowne grono dyskutantów skwasiło się mocno. To kiepski pomysł – głosiła przewodnia myśl, bo każdy z siedzących przy studyjnym stole rozmówców chciał mieć dzieło w ręce. A czemuż to? Bo uwielbiają bazgrać po książkach !!!
Może nie do końca wszyscy, ale zdecydowane gro robi w książkach notatki, zapisuje uwagi na marginesie czy odnosi się do treści. Ktoś (nazwiska nie podam, bo nie w tym rzecz) stwierdził nawet, że „Lód” był ostatnią książką Dukaja, którą przeczytał, ponieważ nie mogąc bazgrać po własnym egzemplarzu, czytać Dukaja więcej nie będzie. E-booki to nieporozumienie i już. 
Fakt, gronko mówców nie wyglądało na młode pokolenie obyte z technologiami, ale nie o technologie mi chodzi, a o to bazgranie po książce.
Co Wy na to?
Kto tu ma rację?
Autorzy, którzy w forumowych dyskusjach zastrzegają, że po książkach się nie bazgrze? Czy może czytelnicy, którzy lubią traktować książki jak partnera do swego rodzaju polemiki, a nie jak nietykalne dzieło? 
Przyznam szczerze, że osobiście nie mam wyrobionego zdania w tej kwestii. Jeśli ktoś chce mieć książkę tylko po to, żeby stała na półce i syciła oko – jego sprawa. Jeśli zaś ktoś chce z książką, nazwijmy to – polemizować, też nie mam nic przeciwko. Ja po książkach nie piszę, ale też nie staram się, by po przeczytaniu wyglądały jak nowe. Nie, skoro książką jest przeznaczona do czytania, to niech będzie widać, że ktoś ją czytał. A dedykacje pisać będę, bo uważam, że:
dedykacja nie jest bazgraniem po książce. 
Przeciwnie, jest jej integralną częścią, czyniącą egzemplarz wyjątkowym i niepowtarzalnym.


środa, 4 marca 2015

Cienie - rozdział 4




Ostatnio encia napisała do mnie priva, pytając, co słychać w sprawie. Pogania mnie :)), ale to dobrze :) Pierwsza korekta dobiega końca, treści do dopisania zostało już tyci tyci, zatem dlaczego nie miałabym podrzucić kolejnej porcji przygód moich wampirków? Tak więc  zamieszczam 4 rozdział i...
 zapraszam do czytania :)

Rozdział 4
        
Przekroczenie magicznej granicy pomiędzy cywilizacją, a nieznaną leśną otchłanią sprawiło, że Gośka poczuła się nieswojo. Pojęcia: „czarna noc” czy „ciemno choć oko wykol” nagle stały się plastyczne i namacalne, a co za tym idzie – przerażające. Obezwładniającej ciemności towarzyszyła martwa cisza, jak gdyby wszystko wokół pochłonął śmiertelny sen. Na szczęście Leon wydawał się absolutnie spokojny – znak, że w tej nieprzeniknionej ciemności nie kryło się nic przerażającego. Wyboistość leśnego traktu łagodziły amortyzatory SUV-a. Luksus – pomyślała nieznacznie się uśmiechając, czując zaledwie przyjemne kołysanie.