Że wampiry to nie wymysł literackiej
myśli zza oceanu powinien wiedzieć każdy, niemniej (z niemałym zaskoczeniem)
spotykam się z głosami "wampiry w Polsce, jak to możliwe?". A no nie
tylko możliwe, ale i uzasadnione! A dlaczego? Bo wampiry to nasze rodzime monstra.
To właśnie Słowianie w swych wierzeniach wykreowali postać martwca – upiora. Wąpierze grasowały więc po słowiańskich ziemiach jeszcze w czasach, gdy pogańscy bogowie mieli się dobrze i dostatnio. W średniowieczu wąpierz ruszył na podbój Europy, więc i inne narody dostały swoje krwiożercze poczwary, które nie pozwalały wyściubiać nosa z chałupy, gdy tylko zapadał zmierzch.
Lestat był Francuzem, a święty Marek
od stuleci rezyduje we włoskiej Wolterze :) I choć to spora nadinterpretacja
pani Mayer, wampir jest tutejszy czyli europejski. Niemniej trzeba oddać
sprawiedliwość – zarówno Stephanie Meyer jak i Anne Rice to Amerykanki, więc
choć Dzieci Nocy są europejskie, wszelako myśl zaoceaniczna. Jedno jest jednak
pewne – nikt nie zakwestionuje europejskich korzeni niejakiego Vlada zwanego Drakulą.
To od niego w literackim postrzeganiu wampira wszystko się zaczęło, to on jest
źródłem okrucieństwa, parszywego zła i krwiożerczej żądzy, która rozlała się na
Europę, a potem na cały świat.
Aczkolwiek, biorąc pod uwagę nasze prasłowiański
pogańskie wąpierze, coś tu nie pasuje, czyż nie :) ???
Jakkolwiek bardziej od genealogii wampirzego
rodu frapuje mnie ewolucja wampirzej natury, a natury Drakuli w szczególności –
a to za sprawą najnowszej ekranizacji przygód tej, zdawałoby się, wrednej
kreatury.
Poczynając od 1931 roku, widzieliśmy księcia
Vlada w niejednej filmowej odsłonie. I choć kolejne wizje twórcze w mniejszym
czy większym stopniu majstrowały przy pierwowzorze literackim, a techniki kinematograficzne udoskonalały obraz, to ogólny wizerunek postaci powieści Brama
Stokera
nie ulegał zbyt wielkim modyfikacjom. Przesłanie było jednoznaczne – Drakula to
potwór.
Jeszcze dziś mam gęsią skórkę, wspominając genialną kreację Garego
Oldmana, który jako nikczemny, przerażający książę Vlad niczym mgła snuje się
po ścianach swego zamku. I jeśli nawet w jego skażonej duszy została szczypta
romantyzmu, która sprawia, że osacza on słodką Miną, by w końcu posiąść jej
niewinność, to mroczna potrzeba zawładnięcia jest w nim dominująca. Drakula z
ekranizacji Coppoli jest kuszący, frapujący, ale zarazem przerażający, mroczny,
a nawet odrażający. Kocham tę kreację,
ale nie o tym chciałam… :)
Mamy też doskonale wykreowanego
przez Jonathana Rhysa Meyersa mrocznego Drakulę w serialu pod tym samym
tytułem. Tu też pożera go obsesyjna fascynacja Miną Murray, ale poza nią jest
on bezwzględnym, podstępnym, okrutnym i przede wszystkim krwiożerczym
stworzeniem.
A więc, tak czy owak, Drakula to potwór – do dziś!
Otóż… idę w niedzielę do kina na
najnowszą opowieść o Vladzie Palowniku – a jakże, przecież nie odpuszczę – i co
widzę? Epicką opowieść fantasy, w której dobry, godny podziwu, kochający i
oddany władca poświęca siebie dla wyższego dobra. Całe zło i mroczność, jakie
wiążą się z postacią, to zło, które czyha na jego najbliższych z ludem włącznie.
A więc on daje się spalać, poniewierać, tarmosić i Bóg jeden wie co jeszcze…
dla innych.
Tego jeszcze, kuźwa, nie było –
Drakula bohaterem narodowym :) :) !!!
I nie ma się co tu rozpisywać nad
aktorstwem, bo nie w tym rzecz. Nie o recenzję filmu mi przecież chodzi. Sedno
zawiera się w wizerunku bohatera – bo że wampir, to super gość, który kocha, czuje, cierpi, poświęca się dla innych
i kontempluje los, przywykliśmy. Że to piękny, czarujący, namiętny i zmysłowy
bóg seksu, któremu każda kobieta oddałaby serce i ciało bez wahania – normalka.
Każdy wampir, każdy – ale, do
choinki, nie Drakula!
Czyżby więc mdły i banalny książę
Vlad z filmu Dracula. Historia nieznana
był nowym pomysłem na wizerunek pierwowzoru demona zła?
Chyba jednak trudno Drakule osodzac tak jednoznacznie ten pierwowzór zyl w innych czasach i warunkach Ja bym go tak nie demonizowala i jednoznacznie skazala na potepienie popatrz okreslony jako palownik a przeciaz mozna powiedziec ze mial doskonały wzor - u rzymian ktorych wpływy tam siegały jedna z kar stosowanych bylo ukrzyzowanie ktorewedlugmnie jest znacznie bardziej wyrafinowana tortura Drak nie odbiegał od normy wrecz powiedziałabym ze byl bardziej prosty on teoretycznie tylko sie bronił - mam na mysli rowniez stan posiadania a przez to nic w porownaniu do podbojów niekiedy naprawde wielkich obszarow Przeciez tak podziwiany Aleksander Wielki nie zdobyl ich grzecznie proszac czy nie utrzymal w swoich rekach piszac wiersze i dajac cukierki Takie byly czasy sila i terror to utrzymywalo indywidualnosci przy władzy brak tego powodowal rozpad imperium dzieki Magdo za mozliwosc oderwania od codziennych klopotów
OdpowiedzUsuńBlanko, ja się nie czepiam Drakuli tyko najnowszej wizji twórczej :). Jaki Drakula był, każdy wie i do takiego Vlada przywykliśmy, stąd moje wątpliwe nastawienie do przesłodzonej opowieści. Niemniej przyznaję, że film oglądało się fajnie, ale żebym czuła ciarki na plecach... absolutnie nie. A o taki dreszczyk emocji mi chodzi, gdy oglądam Drakulę. Cóż, najwidoczniej facet stanie się takim samym słodziakiem jak cały wampirzy ród, do którego i moje wampirki się zaliczają. Bo jakby na sprawę nie patrzeć, takich Dzieci Nocy w literaturze i filmie oczekują kobiety, a jako że kobieta ze mnie z krwi i kości, to uroczy ciepły Drakula jakoś się przeciśnie do mojej świadomości :)
UsuńDziękuję za komentarz, Blanko, jak zwykle mogę na Ciebie liczyć :)