Wciąż siedzę nad korektą, ale też ostatnio czasu mam jak na lekarstwo. Do tego stron w Cieniach ciągle ponad 700, mimo że dwoję się i troję, by tekst nieco okroić. Przyznam, że to okrawanie kiepsko mi idzie, bo wszystko wydaje się ważne, ale
blisko 50 stron
już
wywaliłam :) Być może niektórzy uznają, że znowu opisów za wiele i rozwleczony styl, ale cóż... tak właśnie piszę.
Dziś podsyłam kolejny fragmencik z tej części II tomu, która już zaczyna mieć ręce i nogi ;)
Pozdrawiam i życzę frajdy z czytania :)
Dziś podsyłam kolejny fragmencik z tej części II tomu, która już zaczyna mieć ręce i nogi ;)
Pozdrawiam i życzę frajdy z czytania :)
Z myślą o wspólnej kolacji Gośka włożyła marynarską
sukienkę i granatowy sweterek, włosy ponownie splotła w opadający z boku
warkocz, a na stopach miała płaskie sandałki. Cóż, zbędny trud – kolacja okazała
się pospiesznym posiłkiem w okrojonym gronie, bo chłopaków, choć kręcili się po
obejściu, przy stole nie było. Niemniej obiecali wieczór z niespodzianką. Wieczór
zaś nastał stanowczo za wcześnie, chowając gdzieś cały cudowny dzień i ten zbyt
szybki upływ czasu psuł jej humor. Czuła się tu świetnie i dałaby wszystko, żeby
zostać jak najdłużej. Miała Kaśkę, słońce, las, relaks i małe rozkoszne gaduły,
które wciąż zaskakiwały ją jakąś nowiną nie z tej Ziemi.